środa, 15 stycznia 2014

Kilka słów o jamie spóźnionych cztery miesiące

Miał to zrobić Wachu, ale jest zbyt pochłonięty swoją nową zajawką - domowymi winami i kiełbasami. Trudno, to ja coś napiszę, zwłaszcza, że dostaliśmy propsy od kilku osób, co jest miłe.
Jam miał się odbyć w sobotę, ale rano stanęliśmy przed dylematem, bo wszystkie nasze telefony pokazywały deszcz wieczorem, a start miał być późnym popołudniem. I przełożyliśmy, choć niektórzy nas nawet zwyzywali, ale słusznie, bo park wyglądał o 19 tak:



Jako, że niedziela, to rozpocząć chcieliśmy wcześniej, niektórzy mają w końcu obowiązki następnego dnia. Udało się zacząć chwilę później. Zrobiliśmy rundkę po parku, za dobre sztuczki były talony na piwo/oranżadę, czasem dętka, a za coś na prawdę grubego, partsy do roweru. Leciała nielegalnie muzyka i grillowały się kiełbasy za pieniądze z podatków, a Bonus dostał rower. Czyli tak jak miało być. Pod koniec, jak już wiele osób wymieniło talony na browary, niewielu zostało do jazdy, głownie ci młodsi. Najlepszym widokiem dla mnie było, gdy zaczęliśmy zawijać co było do zawinięcia, jak koledzy bliżsi i dalsi, czy nowo poznani, siedzieli z browarami od nas, wszyscy uśmiechnięci. Szkoda, że zdjęcia nie zrobiłem, jak dla mnie o to w tym sporcie chodzi.


(zdjęcie: Kuba Banak, BunnyHop BMXMagazyn)

Trzeba też podziękować chłopakom od Bunnego i Sama za oranżadki i partsy, Decathlonowi za dętki i coś tam jeszcze, gminie za kiełbasę i GOSiRowi za nagłośnienie i za to, że nie mieli nic przeciwko.
Zdjęcia od Kuby z BunnyHop BMXMagazyn/Sam BMX tutaj.

P.S. kupujcie w Samie i jebać straż miejską


Górek.